piątek, 15 stycznia 2016

Śmierć i muzyka

 Dzień dobry! Pogoda w ostatnich dniach jest tak odrażająca, że człowiek ma ochotę zawinąć się w kokon i zostać tam do czasu, aż przyjdzie lato. Albo chociaż wiosna. Chociaż w sumie alergicy się chyba z tym nie zgodzą.

W ostatnim czasie wystąpiła jakaś dziwna liczba zgonów sławnych ludzi. Najpierw Lemmy Kilmister, potem David Bowie, zaraz za nim Alan Rickman, a tu nagle dzisiaj Robert Banks Stewart (ale on nikogo nie obchodzi, bo nikt go nie zna ;_;). Cyrografy były podpisane, teraz Szatan wziął się za odbiór zapłaty. I teraz trochę kontrowersji: tak naprawdę zasmuciła mnie tylko śmierć tego pierwszego. Rickmana znałem tylko z Harrego Pottera, i jestem daleki od chwalenia jego roli, bo nie przepadam za tą serią (chociaż książki kiedyś uwielbiałem). Muzyka Bowiego nigdy mi się nie podobała. Za to Motorhead... Generalnie nie przepadam za heavy metalem, ale ten zespół zauroczył mnie za pierwszym razem. Czy to sprawka charakterystycznego, zachrypłego głosu Lemmiego? A może ich, w porównaniu do innych kapel, dość łagodna muzyka? Pewnie to wszystko po trochu i jeszcze coś. Pozostało tylko puścić jak najgłośniej “Ace of spades” i zapomnieć o wszystkim. Mimo że od śmierci Lemmiego minęły ponad 2 tygodnie. Cytując jeden z najlepszych powstałych utworów: “Everyone dies to break somebody's heart”. Moje serce już dostało potężny cios i następnego może nie wytrzymać. Rob Zombie, żyj jak najdłużej.

A skoro już przy muzyce jesteśmy, to Kaliber 44 wydaje po wielu latach czwartą płytę. I na ich temat to ja bym dopiero mógł piać peany. Ułamek Tarcia to pierwsza rzecz, którą kupuję w preorderze od lat. Aczkolwiek mam pewne zastrzeżenia:strasznie w tym dużo nawiązywania do starych numerów, zarówno w tytule płyty, jak i w pierwszym singlu. Jak cała płyta będzie na tym bazowała, to chyba ją połamię i potnę się odłamkami. Nie idźcie tą drogą, panowie. Jednorazowa nostalgia jest super przystawką, ale w za dużej dawce powoduje jedynie niesmak i niestrawność.

Mocno muzyczny wpis mi powstał, no cóż. Muzyka jest ludziom potrzebna, zwłaszcza ostatnio w Polsce. Gdyby nam ją odebrano i kazano obserwować rzeczywistość, przyniosłoby to więcej samobójstw niż wydania Cierpień młodego Wertera. Ja, jak wspomniałem, czekam jeszcze na Ułamek Tarcia. Potem mogę umierać. Do zobaczenia, póki co.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz