Dzień dobry! Niewiele się ostatnio
dzieje, co by mnie w jakikolwiek sposób obchodziło, więc muszę
pisać o rzeczach nieistotnych dla nikogo poza mną(czyli de facto
nikogo).
Ostatnio zawrzało po tym, gdy ktoś
wrzucił filmik, na którym dzieci z podstawówki śpiewają piosenkę
Gangu Albanii. Skandal! - głoszą portale informacyjne. Czy aby na
pewno? No ludzie, jakbyście za dzieciaka nie słuchali podobnych
pierdół. Może nie na szkolnych dyskotekach (chociaż przewijanie
przekleństw pamiętam do dziś) i nikt tego do netu nie wrzucał,
ale mimo wszystko. A jeszcze to wzywanie policji. Już to sobie
wyobrażam:
- A co się stało?
- Dzieci śpiewają wulgarne piosenki.
No parodia. Zapomniał
wół, kiedy cielęciem był. Czy coś tam. Fajnie by było, gdyby
ludzie przestali skupiać się na bzdetach i zaczęli zajmować się
naprawdę istotnymi rzeczami. Na przykład tym, że mi ostatnio
internet spowolnił.
Przeczytałem
Galveston i jestem trochę rozczarowany. Poziom True Detective to to
nie był. I jeszcze te przemyślenia Pizzolatto ładowane w tekście
często totalnie z dupy, żeby były. Są to fajne przemyślenia, ale
można je było jakoś sensowniej umiejscowić. Ale chyba za wysoko
postawiłem sobie poprzeczkę. Jest to powieść warta przeczytania,
jasne że tak. Może po prostu brakowało mi Mcconaughey.
A
na drugim blogu póki co przerwa. Wczoraj skończył się najdłuższy komiks, jaki do tej pory zrobiłem. Muszę odsapnąć. Chociaż
fajnie się poczułem, gdy w statystykach dotyczących słów
kluczowych zobaczyłem, że ktoś szukał mojego gównianego komiksu sprzed półtora roku. Czyli chyba ktoś czyta te głupoty.
Spokojnie, jeszcze nie przeszedłem na emeryturę. Nie, dopóki nie
będę przynajmniej tak sławny jak Stan Lee. Albo chociaż Papcio
Chmiel. Do widzenia!