sobota, 30 maja 2015

Szkolny gang, Galveston i komiks.

 Dzień dobry! Niewiele się ostatnio dzieje, co by mnie w jakikolwiek sposób obchodziło, więc muszę pisać o rzeczach nieistotnych dla nikogo poza mną(czyli de facto nikogo).

Ostatnio zawrzało po tym, gdy ktoś wrzucił filmik, na którym dzieci z podstawówki śpiewają piosenkę Gangu Albanii. Skandal! - głoszą portale informacyjne. Czy aby na pewno? No ludzie, jakbyście za dzieciaka nie słuchali podobnych pierdół. Może nie na szkolnych dyskotekach (chociaż przewijanie przekleństw pamiętam do dziś) i nikt tego do netu nie wrzucał, ale mimo wszystko. A jeszcze to wzywanie policji. Już to sobie wyobrażam:

- Halo, policja! Proszę przyjechać do podstawówki.
- A co się stało?
- Dzieci śpiewają wulgarne piosenki.

No parodia. Zapomniał wół, kiedy cielęciem był. Czy coś tam. Fajnie by było, gdyby ludzie przestali skupiać się na bzdetach i zaczęli zajmować się naprawdę istotnymi rzeczami. Na przykład tym, że mi ostatnio internet spowolnił.


Przeczytałem Galveston i jestem trochę rozczarowany. Poziom True Detective to to nie był. I jeszcze te przemyślenia Pizzolatto ładowane w tekście często totalnie z dupy, żeby były. Są to fajne przemyślenia, ale można je było jakoś sensowniej umiejscowić. Ale chyba za wysoko postawiłem sobie poprzeczkę. Jest to powieść warta przeczytania, jasne że tak. Może po prostu brakowało mi Mcconaughey.


A na drugim blogu póki co przerwa. Wczoraj skończył się najdłuższy komiks, jaki do tej pory zrobiłem. Muszę odsapnąć. Chociaż fajnie się poczułem, gdy w statystykach dotyczących słów kluczowych zobaczyłem, że ktoś szukał mojego gównianego komiksu sprzed półtora roku. Czyli chyba ktoś czyta te głupoty. Spokojnie, jeszcze nie przeszedłem na emeryturę. Nie, dopóki nie będę przynajmniej tak sławny jak Stan Lee. Albo chociaż Papcio Chmiel. Do widzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz