Dzień dobry! Taka piękna pogoda ostatnio, że aż zal nie wyjść na spacer. Postanowiłem skorzystać z uroków przebywania na wsi i udałem się spokojnym krokiem do lasu. Przechadzając się między drzewami niczym król po swych włościach chciałem na chwilę usiąść, żeby odsapnąć. Szukam jakiegoś ładnego kawałka zieleni, żeby posadzić na nim swój tyłek, ale nie ma. Bo są śmieci. WSZĘDZIE KURWA ŚMIECI! Pety, butelki po alkoholu, pety, papierki po batonach, opakowania po chipsach, pety, opony, folie, pety, pety, pety!
Polacy mają jakieś takie dziwne poczucie, że jak nie ich, jak publiczne, to można śmiecić. Po co mam iść pięć metrów do kosza, kiedy mogę po prostu rzucić puszkę na ziemię. Jeśli chodzi o mnie, to gdy widzę śmieci leżące dosłownie wszędzie, to rośnie moja agresja wobec społeczeństwa. A że takie widoki są bardzo częste, to możecie sobie tylko wyobrazić moją frustrację. Można w sumie powiedzieć, że to ludzie są największymi śmieciami. Nie te stare gazety. One nie rzucają innych starych gazet na ziemię. Po prostu nic tak nie doprowadza mnie do szewskiej pasji, jak śmiecenie. Może tak ja zacznę wchodzić na losowe podwórka i wyrzucać na nich zawartość mojego śmietnika? Zwierzętom wyrzucacie w domu. No co, przecież sarny Harnasia czy innego Lecha nie piją. Chyba że po LSD. Ale wtedy to piwo piją nawet smoki. W Polsce jest więcej żubrów w puszce niż w Puszczy Białowieskiej. A większość tych puszek leży na ulicy. Niech wam to da do myślenia. I na koniec wiedzcie, że jeśli rzucacie śmieci byle gdzie, bo nie chce wam się ich nosić, to gardzę wami. Cytując Kukiza (gdy jeszcze się w politykę nie pchał): „Jak ja was kurwy nienawidzę”. Co prawda nie odnosiło się to do śmiecących, ale pasuje. Dalsza część tekstu w sumie też. Miłego dnia, do widzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz