Dzień dobry. Przepraszam, że tak
długo nie pisałem, ale niestety byłem zbyt zajęty nic
nierobieniem. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak takie całkowite
opieprzanie się może człowieka wyczerpać. Ale wracam, pełen sił
(no może nie do końca, ale o tym później).
Oficjalnie przestaję grać w CS:GO.
Już zwyczajnie nienawidzę tej gry. Powiem więcej, gardzę ludźmi
grającymi w tę grę, bo w znakomitej większości to dzieci,
prymitywy klnące przy każdej okazji bądź Rosjanie. Albo jeszcze
Youtuberzy. W ogóle wśród polskich „twórców” (nawet nie
wiecie, jaką trudność sprawiło mi napisanie tego słowa)
nastąpiła jakaś nieuzasadniona niczym moda na Counter Strike.
Kiedyś, jeśli byłeś następnym nic nie wnoszącym kretynem
nagrywającym granie w gry, musiałeś grać w Minecraft, jeśli
chciałeś się wybić. Teraz jest to CS. Powtarzam, nienawidzę tej
gry. Żałuję, że wydałem na nią ponad dwadzieścia złotych.
Chcę, żeby serwery padły i wszystko rozwaliło się w cholerę.
Amen.
Zainspirowany Teorią Portali Martina
Lechowicza po prawie czterech latach znowu zacząłem pisać. I to
coś więcej, niż wpisy na blogu czy głupawe scenariusze, których
i tak nigdy nie zrealizuję, bo brak mi kasy i odwagi. Wziąłem się
za opowiadanie, nie ma co przesadzać na początku. To jak z powrotem
do sportu po kontuzji. Nie możesz od razu biec całego maratonu.
Opowiadanie nie ma sensu, jest głupie i próbuje brzmieć
inteligentnie, ale mu nie wychodzi. Czyli jest dobrze. W przyszłości,
jak je już skończę, trafi na bloga. Następnym Douglasem Adamsem
raczej nie zostanę, ale chyba warto przeczytać.
W ogóle mało rzeczy mi ostatnio w
życiu sprawia radość. Jak już przewidywałem, robienie zdjęć
szybko mnie znudziło. Pisanie czegokolwiek też w sumie przychodzi
mi z trudem. Jakikolwiek sport porzuciłem. Kino mnie nudzi, a
początek trzeciego sezonu Hannibala był mocno średni. Nawet
tłumaczenia ze strony Kościoła na temat Andrzeja Dudy, który
podniósł opłatek mnie nie śmieszą. Raczej żenują. A nawet
trochę przerażają, bo wyobrażam sobie, co będzie się w Polsce
działo za rządów PiSu. Gry przestały mnie bawić lata temu.
Rzadko kiedy trafi się na perełkę. Może to ta słynna depresja?
Teraz tylko czekam na Dark
Souls 3. Potem mogę umrzeć. Szczęść Boże. Znaczy, do widzenia!
Jakiś obrazek na koniec, żeby nie było tak pesymistycznie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz