środa, 6 stycznia 2016

Nowy rok, nowy sezon i wszystko nowe, tylko ja stary

 Dzień dobry! Czasem tak człowiek wejdzie w internet, jak się nudzi. Ja tak sobie wszedłem i dziwnym trafem zawędrowałem na tego bloga. A tam ostatni wpis 31 sierpnia. -Jak to tak- myślę sobie – tak dawno nic nie napisałem? Ano nie, jak widać. Zrobiło mi się żal, że tyle wyświetleń (tak naprawdę to niedużo, ale dla mnie to są kurwa miliardy) pójdzie na marne i aż postanowiłem coś napisać. I się trochę wytłumaczyć.

Niemoc twórcza to straszne monstrum. Oplata cię swoimi obślizgłymi, zielonkawymi mackami śmierdzącymi jak przetrawiona fasola i ani się obejrzysz, a tu się okazuje, że przez ostatnie pół roku nic nie zrobiłeś. Poważnie. Zasiadam sobie przed komputerem i chcę coś napisać czy komiks zrobić, a kończę rozmyślając nad losem człowieka po śmierci, Spotify już dawno nie gra i nadal nic nie jest zrobione. Tak było, musicie mi uwierzyć. Ktoś po prostu rzucił na mnie klątwę, przez którą nic nie mogłem zrobić. To na pewno ty, Kishimoto! I tak nie zmienię zdania.

Jedynym rozwiązaniem, na jakie wpadłem w sprawie komiksu (jestem średnio inteligentny, więc wiecie) było narzucenie sobie deadline'u. I tak zrobiłem. Mam czas do 31 stycznia (obczajcie zapowiedź, jest bardzo średnia). No i do tej pory zrobiłem 6 komiksów, więc więcej niż przez ostatnie pół roku. Jest nieźle.
A tak w ogóle to nastał nowy rok, olaboga. Jak każdy rodowity Polak zrobiłem sobie kilka postanowień, których i tak nie spełnię:
  • Obejrzeć 300 filmów i przeczytać 26 książek (zajebiście ambitne, wiem)
  • Nauczyć się montować filmy na czymś bardziej zaawansowanym niż Youtube Editor (jeszcze raz polecam zapowiedź)
  • Ogarnąć w końcu swoje ciało, które przestaje przypominać człowieka, a zaczyna Bloba z kosmosu
  • Więcej tworzyć, bo to, co ostatnio robiłem, to są kpiny
  • No i na koniec, żeby ten nowy rok nie był tak chujowy jak poprzedni. Owszem, to też jest postanowienie. Bowiem samo z siebie nic się nie zmieni. Muszę sam się tym zająć. Pewnie i tak skończę jak zawsze, ale warto sobie mówić duże słowa.


To by było na tyle, widzimy się pewnie za kolejne pół roku. O ile nie skoczę z mostu. Chociaż nie, to mi nie grozi. W okolicy nie ma tak wysokich mostów. Do widzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz