Dzień dobry! Nie pisałem tyle chyba
od czasów gimnazjum, czyli biorąc pod uwagę moją mentalność od
jakiegoś tygodnia. No ale jak tu nie pisać, kiedy tyle się dzieje.
Polski internet dławi się nowymi
klipami Gangu Albanii, czyli superzajebistego Popka aka „Pociąłem
sobie mordę jak emo”, Rozbójnika Alibaby (pamięta ktoś szklankę
wody?) i Borixona, który karierę rapera powinien zakończyć
przynajmniej w 2004 roku. Teraz wszyscy gimnazjaliści mogą na
pytanie wychowawczyni, gdzie chcą jechać w tym roku na wycieczkę,
odpowiedzieć: „Do Albanii XDD”, zyskać poklask klasy, po czym
wrócić do swojego nic nieznaczącego żywota. Utwory „Albańczyków”
traktują oczywiście o chlaniu, ćpaniu i dupach, czyli o wszystkim,
czego przeciętny Sebastian w życiu nie ma, a chciałby mieć. I jak
Popka nawet szanuję za niektóre utwory i odwalanie dziwnych
numerów, bo go prostu stać, tak o samym zespole wolę się nie
wypowiadać, bo staram się używać mało bluzgów na tym blogu.
Jokera w „Suicide Squad” zagra
jednak Marilyn Manson. Innymi kandydatami do tej roli byli również
Ninja z Die Antwoord i uwaga... Jared Leto! Nowy klaun wygląda
dziwnie, ale całkiem ciekawie. Ostatni komiks z Batmanem, który
czytałem, to „Death of the family”, więc nie mam pojęcia, jak
go teraz przedstawiają. Może tak właśnie wygląda, ja tam nie
narzekam. Na Ledgera też wszyscy narzekali i wiemy, jak się to
skończyło.
Zacząłem grać w ten słynny Counter
Strike: Global Offensive. Mój poziom waha się od całkiem niezłego
(gdy mam fart) do ultra słabego (500 ping robi swoje). Jedno jednak
irytuje mnie jak komar buczący nad głową w letnią noc. Gdy
wchodzę do gry i słyszę jedno wypowiedziane piskliwym, sepleniącym
głosem zdanie: „Kto z polski?!”. Jeśli nikt nie odpowie, to
jeszcze spoko. Wiesz, że masz naprawdę przesrane, gdy usłyszysz
odpowiedzi jak w kościelnym chórze ministrantów „JA! Cześć!”
czy coś w tym rodzaju. Dzieci są zmorą tej gry. Zwłaszcza
polskie, które krzyczą w ojczystym języku nawet, jeśli reszta
drużyny jest ewidentnie obcokrajowcami i klną gorzej niż ja, gdy
idą w nocy do kibla wpadnę na rower stacjonarny, który postawiłem
jak ostatni debil koło drzwi i nie chce mi się go przestawiać. A
najgorsze z tego wszystkiego, że te dzieci jadą mnie w tę grę jak
psa. No ale nic, nie ma że boli, trzeba grać. Gdzieś w internetach
wyczytałem, że około 10 000 przegranych godzin wyskilluje cię
tak, że możesz startować w światowych turniejach i trzepać gruby
hajs. Spodziewajcie się mnie za parę lat na IEM czy czymś.
Chciałem napisać coś na koniec, ale
nie ma pomysłu. Do widzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz