25 kwietnia 2015, piętnaście dni od
piątej rocznicy Smoleńska, dwadzieścia trzy od dziesiątej
rocznicy śmierci papieża polaka naszego rodaka, sto
dziewięćdziesiąt trzy dni od ostatniej notki na blogu. Idealna
pora na nowy wpis, można by rzec. I to już drugi! Słońce smaga mi
twarz niczym starszy pan zapraszający dzieci do piwnicy, bo mam
tanie żaluzje, a ja tak siedzę i myślę, o czym tu napisać.
Doszedłem do wniosku, że muszę o wszystkim (czyt. o niczym).
Próbuję
schudnąć od paru ładnych miesięcy, w tym tygodniu zakupiłem
sobie rowerek stacjonarny, bo bieganie jest zbyt męczące i trzeba
wychodzić na dwór. Zapuszczam sobie film na DVD albo jakiś serial
zdobyty z nielegalnego źródła i heja! Kilogramy lecą jak Falco
peregrinus za
ofiarą. Co prawda chyba powinienem też przestać tyle jeść, bo
efektów na razie nie widać, ale wszystko trzeba małymi kroczkami.
Jeszcze zasłabnę na ulicy i co wtedy?
Założyłem
sobie konto na deviantarcie i wrzucam tam foteczki robione cyfrówką.
Mogę się teraz czuć jak artysta. Pewnie znudzi mi się po tygodniu
jak wszystko, póki co jednak się jaram.
Zmarł
Władysław Bartoszewski, polski
polityk,
dziennikarz, pisarz, działacz
społeczny i
historyk (cyt. Wikipedia). Według polskiego katolickiego prawa
moralnego nie będzie można śmiać się już z „Przygód
profesora w Ałszwic”. W sumie dobrze, i tak ich nigdy nie
rozumiałem. Trochę to smutne, że znam człowieka tylko z jakichś
głupawych komiksów, no ale ja jestem ogólnie ograniczony.
Dzisiaj
rozpoczyna się Tydzień Wolności Korei Północnej. Komentować
tego chyba nie muszę. Obchodzimy również Dzień
Sekretarki. Wszystkie panie, które zdobyły robotę pod biurkiem
szefa mogą sobie dziś z uśmiechem na ustach powiedzieć „Warto
było!”. Siedemdziesiąte piąte urodziny obchodzi Al Pacino.
Bliżej mu już do trumny niż dalej. Czekam na tę ostatnią rolę,
która mogłaby przejść do legendy, bo od „Adwokata diabła”
już trochę minęło.
Tymczasem
papież Franciszek pokazuje swoją tolerancję i nowoczesność
informując Laurenta Stefaniniego (geja – to ważne!), że nie chce
go jako ambasadora. Ponarzekał też sobie na to, że małżeństwa
homoseksualne we Francji są legalne. A myślałem, że coś się
zmienia na lepsze. Jednak wygląda na to, że ta religia nigdy nie
będzie normalna.
To
by chyba było wszystko, następna notka pewnie znowu za pół roku.
Do zobaczyska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz