Dzień dobry! Chociaż w sumie nie
taki dobry. Jeżeli jeszcze nie wiecie (a pewnie nie wiecie, bo kogo
to obchodzi), wczoraj zakończyła się manga Naruto Gaiden. Mangi
nie czytam, anime nie oglądam, Naruto jest jedyne, które śledziłem
do końca, z szacunku do dawnego zajarania się. Naruto Gaiden jest
sequelem, dziejącym się kilkanaście lat po oryginalnych
wydarzeniach. Po tym, co Kishimoto odpierdzielał przy końcu jego
najsłynniejszej mangi, w sumie nie wiem, czego się spodziewałem.
Ale czegoś takiego nawet Baba Wanga by nie przewidziała. Naruto
Gaiden, nie mało sensu, znaczenia ani w ogóle niczego. Postacie
nikogo nie obchodziły, nawet Sasuke był mało interesujący. I jest
mi z tego powodu smutno, nawet bardziej niż Grekom ostatnio. Bowiem
dzięki Kishimoto zacząłem swoją przygodę z japońską kulturą
(i równie szybko skończyłem, ale to materiał na inny wpis).
Zjebałeś, Masashi. Tak bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz