piątek, 3 lipca 2015

Naruto Gaiden, czyli rozczarowanie stulecia

 Dzień dobry! Chociaż w sumie nie taki dobry. Jeżeli jeszcze nie wiecie (a pewnie nie wiecie, bo kogo to obchodzi), wczoraj zakończyła się manga Naruto Gaiden. Mangi nie czytam, anime nie oglądam, Naruto jest jedyne, które śledziłem do końca, z szacunku do dawnego zajarania się. Naruto Gaiden jest sequelem, dziejącym się kilkanaście lat po oryginalnych wydarzeniach. Po tym, co Kishimoto odpierdzielał przy końcu jego najsłynniejszej mangi, w sumie nie wiem, czego się spodziewałem. Ale czegoś takiego nawet Baba Wanga by nie przewidziała. Naruto Gaiden, nie mało sensu, znaczenia ani w ogóle niczego. Postacie nikogo nie obchodziły, nawet Sasuke był mało interesujący. I jest mi z tego powodu smutno, nawet bardziej niż Grekom ostatnio. Bowiem dzięki Kishimoto zacząłem swoją przygodę z japońską kulturą (i równie szybko skończyłem, ale to materiał na inny wpis). Zjebałeś, Masashi. Tak bardzo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz